Gdy mój mały domowy bohater nie chce nic jeść zawsze mam w zanadrzu tą potrawę. Robiła go dla mnie mama gdy miałam ochotę na małe conieco. Niestety znając gusta mojego stworka musiałam nieźle przerobić przepis. W moim przypadku muszę zawsze zrobić coś "bez niczego". Mały chłopek-roztropek twierdzi, że nie lubi jajek, sera, marchewki, czekolady, wszelkich sosów i warzyw. Przyznacie, że ciężko jest przygotować coś uwzględniając te małe fanaberie. Dlatego zawsze najważniejsze jest, żeby nazwać potrawę apetycznie i dodać, że specjalnie dla niego jest bez niczego :) Mały podstęp ale się opłaca.
Składniki:
* 1 jajko
* 1 łyżka wody
* 2 łyżki mleka
* 1 czubata łyżka mąki
* szczypta soli
* płaska łyżeczka cukru
* odrobina masełka do smażenia
Do miseczki wbić jajo, dobrze je roztrzepać. Dodać wodę, mleko, mąkę i sól. Wymieszać dokładnie, żeby nie powstały grudki. Smażyć na rozpuszczonym masełku z obu stron do momentu aż się zarumieni. Po przełożeniu na talerz należy obsypać cukrem. Pamiętam, że jak byłam mała jadłam grzybka z dżemem, pycha!
Dzieci są zadziwiające ;) Pamiętam, że jak byłam mała, to największym autorytetem była dla mnie starsza kuzynka. Wszystko co mi dała do jedzenia stawało się od razu rewelacją. I karmiła mnie "smakołykiem", który nazywał się "jabłko ślizgane" - nacinała jabłko z jednej strony w takie cieniutkie paseczki, i mogłam je sobie z tego jabłka wysuwać, bo się ślizgały. Później zawsze mamie płakałam, że chcę jabłko ślizgane, a ona kompletnie nie wiedziała o co chodzi... :)
OdpowiedzUsuń