Tym razem zapraszam na manty. Już kiedyś pisałam o nich będąc w Turcji. Są to bardzo małe pierożki z mięsem, podawane z jogurtem. Do tej pory zdawało mi się że zrobienie ich dla całej rodziny zajmie mi cały dzień. Jak bardzo się myliłam. Zajęło mi tylko 2 godziny :)
Niestety nie mam wprawy w robieniu mant. Ciasto do nich powinno być twardsze nić na pierogi, aby przy miniaturowych kształtach nie rozpływało się w rękach. Dla mnie i moich chłopców tak się spodobały, że robiłam je 2 razy (dzień po dniu). Mniejszy mój chłop stwierdził że są to magiczne kulki, bo są tak malutkie a mimo to w środku mają mięsko (poza tym niektóre faktycznie miały u mnie kształt kulek). Większy nie miał czasu na komentowanie bo zajął się konsumowanie. Bardzo polecam przygotowanie ich chociaż raz a gwarantuje, że trud włożony w ich przygotowanie się zwróci się dwójnasób.
Składniki:
Ciasto:
* 200g mąki + niezbędna ilość do podsypywania
* 1 jajo
* sól
* woda
Farsz:
* 250g mielonej wołowiny
* 1 cebulka
* 1 jajko
* sól, pieprz
Dodatkowo:
* jogurt naturalny
* mięta
Najpierw dobrze jest przygotować farsz. Do mięsa mielonego dodajemy startą cebulkę, jajko, przyprawiamy solą i pieprzem i odstawiamy na czas przygotowania ciasta.
Z podanych składników przygotowujemy ciasto. Powinno być bardziej twarde niż miękkie. Dzielimy je na części i wałkujemy placki (ja wole placki mniejsze, jest mi łatwiej je wałkować) grubości około 2 mm. Każdy placek kroimy na kwadraty wielkości około 2-3 cm. Na każdy kwadracik nakładam odrobinę farszu i zlepiam na kształt koperty, paczuszki, woreczka. Trudno ten kształt nazwać. Moje niewprawiane ręce tworzyły różne kształty co można zauważyć na zdjęciach, ale praktyka czyni mistrza.
Tak przygotowane manty wrzucamy do gotującej się, osolonej wody. Często mieszamy do czasu wypłynięcia. Po wypłynięciu gotujemy jeszcze kilka minut, aż ciasto będzie gotowe. Podajemy oblane jogurtem i posypane miętą. Inną wersją podania jest jogurt polany roztopionym masłem z dodatkiem sumaku. Tak jadłam będąc w Turcji.
A oto kilka fotek z Turcji. Byłyśmy w miejscu gdzie w witrynie okiennej siedziały panie, które lepiły manty. Niestety bateria w aparacie odmówiła współpracy. Nieskromnie powiem, że moje manty były równie smaczne jak te z restauracji.
Za manty dam się pokroić. Dla mnie to najlepsze danie z kuchni tureckiej, mogłabym je jeść dzień w dzień. Podziwiam zawsze panie, które lepią te malusie pierożki, nieźle im to idzie :)
OdpowiedzUsuń"Tylko" dwie godziny, no ladnie... ;)
OdpowiedzUsuńZa to efekt wyglada naprawde apetycznie! Musze kiedys sprobowac takich pierozkow.