niedziela, 21 lipca 2013

Strząchajła czyli strząchnąć i do gara

Uwielbiam ułatwiać sobie pracę. Już Wam pokazywałam pomocnika w przygotowaniu mant (TUTAJ). Teraz mój pomocnik w przygotowaniu uszek. W mojej rodzinie takie pierożki są uwielbiane. Nie tylko manty, kołduny i uszka. Mogą być w dowolnym kształcie, z ząbka,i lub bez, o dowolnej nazwie. Ba! Nawet farsz może być różny. Ważne żeby były. A pomocnik? Zawsze pomocny przyspiesza i ułatwia, do tego nadaje fajną nazwę. Bo jak nazwać takie strząchane pierożki? Strząchajła przecież!




Składniki:
Ciasto
* mąka
* sól
* ciepła woda
* 1 jajko

Ilość składników zależy od ilości ciasta jakie chcemy uzyskać. W mące robimy dołek, wbijamy do niego dołek, solimy a następnie wlewamy około pół szklanki wody. Mieszamy nasze składniki w misce i dolewając wodę zagniatamy elastyczne ciasto. Odstawiamy je do odpoczęcia przykryte ściereczką.

 Farsz:
* mielone mięso wołowe
* 1 cebula
* sól, pieprz do smaku

Dodatkowo:
* rosół (połowa sporego garnka)

Cebulę kroimy w drobną kostkę. Dodajemy do mięsa. Przyprawiamy solą i pieprzem. Dokładnie mieszamy.

Z ciasta dzielimy na części nieco większe od pięści. Każdą z części wałkujemy na koło nie mniejsze od formy do uszek. Jeden z otrzymanych placków układamy na formę oprószoną mąką, tak aby ją całkowicie zakryć. W rowki nakładamy farsz i przykrywamy drugim plackiem. Za pomocą wałka dociskamy nasze placki na formie tak aby zostały odciśnięte kształty na formie. Odwracamy formę tak aby wypadły gotowe uszka.
W garnku doprowadzamy rosół do wrzenia. Wrzucamy do niego uszka ciągle mieszając. Gdy rosół z uszkami zacznie wrzeć a uszka wypłynął gotujemy jeszcze około 3 minuty i wraz z rosołem nalewamy do talerzy. Posypujemy świeżą natką pietruszki.





3 komentarze: