czwartek, 16 grudnia 2010

Ciasteczka cynamonowe

Moje francuskie odkrycie, czyli ciasto francuskie nadal w natarciu. Miałam ochotę na coś słodkiego. Nic prostszego, wystarczy ciasto francuskie i cukier.



Składniki:
* 1 opakowanie ciasta francuskiego
* 10 łyżeczek drobnego cukru
* 1 łyżeczka cynamonu

Cukier dokładnie mieszamy z cynamonem. Na lekko oprószonej słodką mieszanką stolnicy rozkładamy ciasto francuskie. Obsypujemy je pozostałym cukrem z cynamonem. Składamy 2 boki ciasta do środka, czynność powtarzamy składając kolejne boki do środka. Ostatnią czynnością jest złożenie cista znowu na pół tak, że powstanie niewielki rulonik.
Kroimy ostrym nożem ciasto na 1-centymetrowe plastry i układamy je na blasze na papierze do pieczenia. Pieczemy 20 minut w dobrze rozgrzanym piekarniku do 190 stopni.


środa, 15 grudnia 2010

Ryba w cukinii

Pomysł na taka rybę znalazłam oczywiście w internecie. Oczywiście po porównaniu składników potrawy i zawartości mojej kuchni musiałam ją nieco zmodyfikować. Powiem tak... mój domowy przeciwnik cukinii stwierdził że jest dobra a dowodem na to było trzykrotne entuzjastyczne pokiwanie głową. W wolnym tłumaczeniu oznacza to zachwyt (właściwie w tłumaczeniu moim autorskim :) ).



Składniki:
* 8 kostek ryby mrożonej
* 1 cukinia
* przyprawa do ryby
* ewentualnie sok z cytryny

* folia aluminiowa

Rybę rozmrozić i dobrze odcisnąć. Przekroić każdą kostkę na pół aby była mniejsza i przyprawić przyprawą do ryby. Można rybę skropić cytryną, jednak moja przyprawa ma takie składniki, że już nie muszę dodawać cytryny, ale odrobinę soli. Odstawiamy do lodówki a w międzyczasie szykujemy cukinię. Dokładnie ją należy umyć i za pomocą obieraczki do warzyw ponacinać plastry wzdłuż warzywa. W ten sposób skrajamy prawie całą cukinię w kilku miejscach aż do pestek.
Pasku po 2-3 sztuki układamy na desce i delikatnie owijamy nimi rybę. Każdy kawałek wkładamy do "sakiewki" zrobionej z folii aluminiowej i pieczemy przez 30 minut w piekarniku nagrzanym do 180 stopni.



wtorek, 14 grudnia 2010

Risotto warzywne

Długo zastanawiałam się co mogę przyrządzić i zabrać na drugi dzień do pracy. Znudziły mi się kanapki, które właściwie stały się już tylko sposobem na zabicie głodu. Jedzenie ich nie sprawia mi przyjemności. Podobnie stało się z sałatkami. Zjadłam ich w pracy dużo, za dużo. czasem jeszcze zamawiamy w jakimś barze sałatki z dostawą jak już nikt nie ma ochoty na kanapki. Tym razem pomyślałam, że trzeba coś zmienić. Uwielbiam ryż więc dlaczego nie przygotować go do pracy. Jadłam go na wiele sposobów i w zasadzie wiem, że można go przysądzić ze wszystkim. Ale zawsze dobrze poszperać w internecie. Sam przepis nie jest może żadnym odkryciem, ale sposób w jaki został napisany wciągnął mnie i przekonał do siebie. Postanowiłam się zrelaksować i zrobić dokładnie tak jak pisze autorka... powoli i spokojnie. Mi się udało. Coraz częściej kuchnia jest dla mnie miejscem wyciszenia się i odstresowania.

Przepis też śmiało mogą wykorzystać matki karmiące. Oczywiście każda z was możne go zmodyfikować. Ja masło zastąpiłabym oliwą, pominęłabym ostrą paprykę.



Składniki:
* 1 cukinia
* 1 marchew
* 100 ml oliwy z oliwek
* 100 ml wody
* 1,5 l wywaru warzywnego
* 100 g masła
* 1 cebula
* 2 ząbki czosnku
* 1 łyżeczka kolendry
* szczypta ostrej papryki
* 300 g ryżu do risotto
* 1 łyżeczka bazylii
* sól i pieprz do smaku

Piekarnik należy nastawić na 200 stopni. Zanim się nagrzeje kroimy cukinię i marchewkę na kawałki dość duże. Układamy na blaszce, polewamy woda zmieszaną z oliwą i pieczemy przez 25 minut od czasu do czasu mieszając. Po upieczeniu cedzimy warzywa a sos odstawiamy, bo będzie nam jeszcze potrzebny.

W wysokiej patelni lub garnku o grubym dnie topimy masełko, dodajemy cebulkę pokrojoną w kostkę i czosnek w plasterkach. Smażymy około 10 minut po czym doprawiamy odrobina papryki ostrej i łyżeczka kolendry. Mieszamy dokładnie i dodajemy ryż. Dolewamy sos z warzyw, zwiększamy gaz maksymalnie i tak grzejemy aż płyn cały wyparuje. Po tym wlewamy po 1 łyżce bulionu i już na małym ogniu gotujemy aż płyn się wchłonie od czasu do czasu mieszając. W taki sposób postępujemy z całym rosołem, proces trwa około 20 minut.
Na koniec doprawiamy jeśli trzeba solą i pieprzem (ja nie musiałam).  Dodajemy resztę masła, upieczone warzywa i bazylię. Delikatnie mieszamy i dusimy jeszcze pod przykryciem kilka minut. Następnie zdejmujemy z ognia, podajmy po kilku minutach gorące risotto jak ryz już całkowicie "dojdzie".

niedziela, 12 grudnia 2010

Sałatka meksykańska 2010

Wiem wiem, to nie sezon. Wiem wiem, i tak nikt nie będzie jej robił teraz. Ale musiałam umieścić ten przepis. Sałatka jest tak pyszna, że byłoby grzechem zachować przepis tylko dla siebie. Chrupiące warzywa, lekki posmak octu. Rewelacja! To już jeden z ostatnich słoiczków, który zrobiłam na zimę więc śpiesznie go ofotografowałam i chwalę się...



Składniki:
* 4 kg ogórków
* 1 szklanka soli
* 4 czerwone papryki
* 0,5 kg cebuli

Zalewa
* 1l wody
* 2,5 szklanki cukru
* 2,5 szklanki octu 6%
* 1 łyżka ziela angielskiego
* 1 łyżka curry

Ogórki dokładnie myjemy (nie obieramy), kroimy w plastry i mieszamy z 0,5 szklanka soli. Odstawiamy na 3 godziny aby wydzielił się sok, który później odsączamy.
Papryki myjemy, usuwamy gniazda i kroimy w paseczki. Nie muszą być bardzo cienkie, ja lubię czuć każde warzywo w sałatce. A ta wyjdzie wyjątkowo chrupiąca. Paprykę mieszamy z 0,25 szklanką soli i odstawiamy na 2 godziny a następnie odsączamy sok. Cebule również obieramy, kroimy na pół talarki i mieszamy z 0,25 szklanką soli (czyli resztą soli). Odstawiamy na 2 godziny.
Wszystkie składniki zalewy gotujemy i lekko studzimy. Dodajemy wszystkie warzywa (już odsączone) i mieszamy. Przekładamy do słoików i pasteryzujemy 10-15 minut.

Z podanych wyżej składników wyjdzie około 16 słoików po 0,4 litra.


czwartek, 9 grudnia 2010

Nalewka pomarańczowa z kawą

Przepis na tą nalewkę dostałam w zaszłym roku. Niestety nie miałam ani okazji ani ochoty na jej zrobienie. Kuchnia i to w niej tworze jeszcze mnie tak nie interesowało jak obecnie. Przyszedł więc czas również i na ten przepis. Podobno nalewka jest bardzo aromatyczna i smaczna. W sam raz na długie zimowe wieczory.
Niestety przy przygotowaniu tej naleweczki nie obyło się bez przeszkód. Po pierwsze pomarańcze, które wybrałam do niej okazały się większe niż szyjki moich słoików. Musiałam zaopatrzyć się w mniejsze pomarańcze. Po drugie zgubiłam oryginalny przepis więc musiałam skorzystać z własnej pamięci, pamięci koleżanki i internetu.
Moja pomarańcza cierpliwie leżakuje w słoiku a ja co kilka dni nią potrząsam i usycham z pragnienia i chęci spróbowania..



Składniki:
* 1 pomarańcza
* 44 ziarenka kawy
* 44 kostki cukru
* 0,5l wódki dobrej jakości

Pomarańczę należy dokładnie wyszorować pod wodą i osuszyć. Następnie faszerujemy ją kawą. Najłatwiej jest najpierw naciąć pomarańczę w 44 miejscach a potem wcisnąć w nacięcia ziarenka. Tak przygotowany owoc wrzucamy do słoja. Zasypujemy cukrem, ja użyłam zamiast kostek zwykłego cukru i dałam nieco więcej niż 44 łyżeczki. Na koniec zalewamy alkoholem, szczelnie zakręcamy i odstawiamy na 44 dni w ciemne miejsce. Wiem, wiem, 44 dni to bardzo długo, ale warto czekać!. Co kilka dni możemy potrząsnąć słojem, żeby szybciej się cukier rozpuścił. Ostatnim krokiem będzie wyciśnięcie soku (i alkoholu) z pomarańczy i dokładne przefiltrowanie nalewki. Później możemy już tylko przelać do karafki i delektować się smakiem.
Na zdjęciach niestety kieliszek jest jeszcze pusty bo zostało mi 20 dni.


środa, 8 grudnia 2010

Cukier waniliowy

Dawno już chciałam kopić wanilię, choć wiem, że do tanich nie należy. Jak szaleć to szaleć. Kupiłam od razu 5 lasek. W internecie i moich księgach jest tyle przepisów, że nie wiedziałam od czego zacząć. A że jest zima, zbliżają się święta i na samą myśl o tym już mi pachnie wanilia postanowiłam zrobić najsmaczniejszy dodatek do ciast i deserów. Cukier waniliowy. Przepis znalazłam bez żadnego problemu. A z racji tego, że jestem początkująca w kuchni i jeszcze nie dorobiłam się potrzebnych mi naczyń i przyborów oraz umiejętności, miałam niewielkie problemy z przygotowaniem nawet tego przepisu. Musiałam użyć zwykłego słoika zamiast jakiegoś pięknego, ozdobnego słoja. Poza tym te nasiona z laski wcale nie chciały współpracować ze mną. A PRZEPIS wydawał się taki prosty...



Składniki:
* 2 laski wanilii
* 2 szklanki drobnego cukru

Do szczelnego suchego naczynia wsypać cukier. Laskę wanilii przeciąć wzdłuż na pół, zeskrobać nasionka. Są one wilgotne i się sklejają więc należy je palcami rozdzielić na jak najdrobniejsze części. Pozostała część laski pokroić na 2 lub 3 części i zakopać w cukrze. Całość szczelnie zamknąć, intensywnie wymieszać. Cukier waniliowy jest gotowy po 2 tygodniach.
Mój wczoraj dopiero przygotowałam i już nie mogę się doczekać na efekt.

poniedziałek, 6 grudnia 2010

Sok z pigwy

Pigwa w tym roku obrodziła. Dostało mi się jej całe mnóstwo i mogłam zrobić ulubiony soczek mojego (nie)jadka na całą zimę. Jest bardzo prosty w przygotowaniu i bardzo smaczny w konsumowaniu. Uwielbiają go duzi i więksi, mali i mniejsi.
Z pigwy udało mi się w tym roku przygotować również różne nalewki ale o tym później.



Składniki:
* 1 kg owoców pigwy
* 1 kg cukru
* 3 goździki
* 1 szklanka wody (opcjonalnie)

Pigwy starannie myjemy, obieramy, usuwamy dokładnie gniazda z pestkami i kroimy na cienkie plasterki. Ma ich być kilogram po pokrojeniu. Wszystko wrzucamy do dużego garnka. Wlewamy odrobinę wody i zasypujemy cukrem. Tak przygotowane składniki gotujemy na małym ogniu. Na początku często mieszamy pilnując, żeby nic się nie przypaliło zanim owoce puszczą sok. Całość gotujemy około godziny, w zależności od grubości kawałków pigwy. Jest jedna zasada. cały cukier ma się rozpuścić a owoce muszą być miękkie.
Tak przygotowany sok czy syrop przelewamy wraz z owocami do słoików (póki jest bardzo gorący) i szczelnie zakręcamy.
Ja robię zawsze porcję kilka razy większą. Z 2 lub 3 kilogramów. A mój rozbójnik ma ulubiony soczek z pigwy przez cały rok.


niedziela, 5 grudnia 2010

Pomarańczowo- korzenna wołowina

Jak zobaczyłamTEN przepis od razu wiedziałam, że zrobię go na niedzielny obiad. Wygląda świetnie i świetnie smakuje. Do tej pory nie miałam przekonania do skórki pomarańczowej, ale tym razem zmieniłam o niej zdanie. Przepis troszeczkę zmodyfikowałam do własnych potrzeb a bardziej do potrzeb pewnego trzylatka.



Skłądniki:
* wołowina
* 3 goździki
* kora cynamonu
* 1 łyżeczka przyprawy pięciu smaków
* 200ml wody
* 1 duża pomarańcza
* 2 łyżki olowy z oliwek
* 3 łyżki sosu sojowego
* 1 łyżka jasnego miodu
* szczypiorek i papryka do dekoracji ( ja pominęłam)

W wysokiej patelni na rozgrzaną oliwę wrzucić goździki i cynamon. Chwilę je prażyć. Dodać pokrojone w kostkę mięso i smażyć aż mięso straci swój czerwony kolor. W międzyczasie zetrzeć pomarańczową cześć skórki z pomarańczy a następnie wycisnąć z niej sok. Gdy mięso już się obsmaży wlewamy do niego wodę i sok z pomarańczy oraz przyprawę pięciu smaków. Dusić na małym ogniu przez godzinę aż wołowina będzie miękka.Następnie dodajemy sos sojowy i miód. Usuwamy korę cynamonową i goździki. Dusimy przez kolejne 15 minut.
Do dekoracji można dodać szczypiorek, paprykę, skórkę pomarańczową a nawet plasterki pomarańczy.
Podajemy z ryżem na sypko.


sobota, 4 grudnia 2010

Bitki wołowe

Mąż zażyczył sobie na obiad coś z ziemniakami. Takimi normalnymi, tłuczonymi ziemniakami. U nas ostatnio nie często można je spotkać na stole. A że siedzę w domu uziemiona przez chorobę postanowiłam zrobić coś bardziej pracochłonnego. Wiadomo że mięsem najbardziej wymagającym jest wołowina a ja akurat byłam w posiadaniu pięknego miękkiego kawałeczka. Dlaczego nie wykorzystać takiej okazji?



Składniki:
* 700g miękkiej wołowiny
* przyprawa do mięsa (ja używam mojej ulubionej litewskiej przyprawy do pieczeni bez soli)
* 250 ml rosołu (może być wołowy z kostki)
* 1 łyżeczka mąki przennej
* 1 łyżeczka mąki ziemniaczanej
* woda


Mięso kroimy na plastry grubości 7 mm do 1 cm. Rozbijamy tłuczkiem dość mocno i przyprawiamy przyprawą. UWAGA! Nie używamy soli! To jest bardzo ważna zasada: nie dodajemy soli do nieprzerobionego czerwonego mięsa. Następnie smażymy na bardzo mocno rozgrzanej patelni z odrobiną tłuszczu i przekładamy do garnka lub  wysokiej patelni. zalewamy rosołem i dusimy pod przykryciem na malutkim ogniu około pół godziny. W międzyczasie dodajemy liść laurowy i kilka ziarenek ziela angielskiego. Można również dodać odrobinę warzyw. Ja akurat miałam pora, a że dobra pora jest na pora dodałam w połowie duszenia. Na koniec zagęszczamy sos. W szklance wody rozpuszczamy mąki, odrobinę solimy i wlewamy roztwór do mięsa. Dokładnie mieszamy z sosem z patelni i doprowadzamy do wrzenia.
Mięsko podajemy z ziemniakami i surówką.

piątek, 3 grudnia 2010

Tarta pomidorowa z mozzarellą

Uwielbiam tarty. Cały ich urok polega na tym, że za każdym razem mogą mieć inny skład i inny smak. Dla osób lubiących eksperymenty jest to olbrzymie pole do popisu. W mojej wersji użyłam dwa rodzaje sera (bo trzeci zjadłam na śniadanie) i 3 pomidory.



Składniki:
* 1,5 szk mąki
* 100g zimnego masła
* 1 jajko
* 2 łyżki zimnej wody
* pół łyżeczki soli
* ser mozzarella
* parmezan
* 3 pomidory
* ulubione zioła (ja dodaję pietruszkę, prowansalskie lub bazylię)


Wyrobić ciasto : mąkę wymieszać z solą, poszatkować na drobne kawałki masło, dodać jajo i wodę i dokładnie wymieszać. Ciasto owinąć folią i wstawić do lodówki na 20 minut.
W tym czasie rozgrzać piekarnik do 200 stopni. Sparzyć pomidory i zdjąć z nich skórkę. Mozzarellę i pomidory pokroić w plastry. Parmezan starkować (ja tym razem użyłam gotowego sera do pizzy).
Ciasto wyjąć z lodówki i rozwałkować w kształcie koła większego od blaszki do tarty. Równo na niej ułożyć, docisnąć boki i obciąć wystające brzegi. Piec 15 minut w temp 200 stopni. Następnie wyjąć z pieca, placek obsypać parmezanem, ziołami, na wierzch ułożyć pomidory i plastry mozzarelli. Piec w temperaturze 180 stopni przez kolejne 15 minut.



wtorek, 30 listopada 2010

Paluchy piwoszki

Mogę śmiało stwierdzić że odkryłam na nowo ciasto francuskie. Kiedyś używałam je jedynie do ciasteczek na słodko. teraz jest dla mnie podstawą do wielu dań. Zastanawiam się czy nie mogę użyć stwierdzenia, ze mogę z niego zrobić niemal wszystko. Chyba tylko zupa by mi nie wyszła. Ciasto francuskie jest teraz obecne zawsze w mojej lodówce.
Tym razem zaproponuję przekąskę dla niezapowiedzianych gości. Jeśli goście stoją już niemal w drzwiach a ja nie mam nic w szafce, te ciasteczka ratują mnie zawsze. Przepis znalazłam TU.



Składniki
* ciasto francuskie
* 10 dkg sera żółtego
* zioła prowansalskie

Ciasto francuskie przeciąć na pół aby powstały dwa identyczne kwadraty (lub prostokąty). Na jedną część równomiernie nałożyć potarkowany ser i posypujemy ziołami. Przykrywamy drugą częścią ciasta i dokładnie uciskamy. Tak przygotowane placki kroimy w równe paski o szerokości 2 cm i zawijamy wokół własnej osi aby powstała ładna wstążeczka. Tak powstałe paluchy przekładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i wstawiamy do nagrzanego do 180 st piekarnika na 11 minut.


poniedziałek, 29 listopada 2010

Zrazy z niespodzianką

Cała tajemnica zrazów polega na tym, że każdy może zrobić je po swojemu. Najbardziej popularnymi składnikami są cebulka, pieczarki, marchewka, ser żółty, ogórek konserwowy. Ja uwielbiam właśnie podsmażoną cebulkę oraz ogóreczka.



Składniki:
* miękka, młoda wołowina
* 1 cebyla
* 1 nieduża marchew
* 1 ogórek konserwowy
* sól, pieprz, przyprawa do wołowiny

Mięso pokroić na plastry grubości ok 7mm, rozbić tłuczkiem. Cebulkę pokroić na plastry i podsmażyć na patelni. Ogórki i marchewkę pokroić w słupki. Mięsko doprawiamy specjalną przyprawą do wołowiny i pieprzem, nie używamy soli przed smażeniem. Na każdy płat mięsa nakładamy wcześniej przygotowane warzywa i zawijamy. Spinamy całość wykałaczkami.
Tak przygotowane mięsko obtaczamy w mące i smażymy na mocno rozgrzanej patelni. Jeśli używamy patelni teflonowych trzeba pamiętać że wykałaczki mogą ją zniszczyć, staramy się więc to zrobić delikatnie. Przekładamy zrazy do garnka o grubym dnie i na malutkim ogniu dusimy około 40 minut. Pamiętajmy o podlaniu wody na dno garnka. Po pół godzinie duszenia możemy doprawić wytworzony sos solą i innymi ulubionymi przyprawami. Zrazy powinny wyjść mięciutkie i smaczne.


piątek, 26 listopada 2010

Grzybki w śmietanie

Danie to można nazwać sałatką. Na pewno podaje się je jako dodatek do potraw. Swój niepowtarzalny smak zawdzięczają przede wszystkim najlepszej śmietanie. O czym mowa? Oczywiście o grzybkach w śmietanie. Ja bardzo lubię grzyby ale im nie ufam. W "obcym" domu mogę zjeść jedynie pieczarki. Nie znam się na grzybach, dlatego sama ich nie zbieram. Najlepszym grzybiarzem jest mój tata i tylko grzyby zbierane przez niego mogę zjeść.
Przepis na tą potrawę jak i wykonanie oraz zastawiony stół oczywiście "zgarnęłam" z domu mojej mamy. Niestety to jest już ostatnia potrawa jaką udało mi się sfotografować. Pozostałe zostały zjedzone zanim zdążyłam wziąć aparat do ręki.
Wiem, że sezon na grzyby już dawno za nami ale może jeszcze u kogoś zachowała się porcja mrożonych lub solonych w słoiczkach. My korzystamy najczęściej z zapasów ze słoiczków.



Składniki:
* porcja dowolnych leśnych grzybów (muszą być twarde, np. zielonki, podzielonki, kurki, itp
* 1 duża cebula
* 3 łyżki śmietany
* sól pieprz

Grzyby należy oczyścić, omyć i dokładnie osuszyć. Wrzucić do gotującej się osolonej wody i pogotować około 12-15 minut. Odcedzić i zostawić do ostudzenia. Chłodne już grzybki należny pokroić na małe kawałeczki. Ja niewielkie grzyby kroję na kawałki wielkości 1/4 kapelusza, większe można jeszcze drobniej. Wszystkie wkładamy do dużej miski. Cebulkę kroimy w drobną kostkę, dodajemy do grzybów. Solimy, dodajemy pieprz i dokładnie mieszamy. Na koniec dodajemy śmietanę, jeszcze raz mieszamy i podajemy na stół w czystej salaterce.

wtorek, 23 listopada 2010

Nie Byle Jaki ŁosoŚ

Kolejna potrawa ze stołu mojej mamy. Chociaż minęło kilka dni jak patrze na jej zdjęcia, niemal czuję unoszący się aromat. Przepis jest prosty i można go wykorzystać do niemal każdej ryby. Jednak ta jest wyjątkowo pyszna.



Składniki:
* świeży łosoś
* liście laurowe
* sól i przyprawa do ryb (ja używam litewskiej zawierającą miętę)
* sok z wyciśniętej cytryny

Rybę dokładnie umyć, osuszyć ręcznikiem. Pokroić na dzwonki. Każdą część należny obsypać solą i przyprawami oraz skropić sokiem z cytryny. Na foli aluminiowej ułożyć każdy z kawałków spowrotem na kształt ryby. jeśli była za duża, można ją rozłożyć na 2 blaszki. Każdy dzwonek przełożyć listkiem laurowym. Brzegi folii zawinąć wokół ryby zostawiając jednak "okienko" i możliwość odparowania. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Czas pieczenia może wahać się od 40 minut do godziny, uzależniony jest od grubości i wielkości ryby.

poniedziałek, 22 listopada 2010

Sałatka krabowa

Przepis na ta sałatkę znam od wieków. Nawet nie pamiętam skąd. Ta sałatka jest prosta, smaczna, często robię ją do pracy lub gdy ktoś ma nas odwiedzić. Paluszki krabowe zawsze mam w zamrażarce, tak jak ryż czy kukurydzę (w szafce oczywiście).



Składniki:
* woreczek ugotowanego ryżu
* puszka kukurydzy
* paluszki krabowe
* pół pęczka pietruszki
* sok z połowy cytryny
* majonez
* sól, pieprz

Paluszki krabowe należy skropić sokiem z cytryny i pokroić w plasterki grubości 2mm. Dodać ostudzony ryż, kukurydzę z puszki, poszatkowana pietruszkę. W zależności od tego ile dodaliśmy soli do ryżu oraz od smaku majonezu doprawiamy składniki solą i pieprzem oraz dodajemy 2 łyżki majonezu. Całość dokładnie mieszamy. Odstawiamy na pół godziny aby smaki się wymieszały. Podajemy jako dodatek do potraw albo samodzielna sałatkę.


niedziela, 21 listopada 2010

Czynaki

Nie ma jak w domu! Tak tak, gdzie można znaleźć najwięcej najsmaczniejszych, sprawdzonych przepisów jak nie w domu u mamusi. Ostatnio gdy przyjechałam do niej by pomóc przygotować przyjęcie przeżyłam lekki szok. Nie dość, że do przybycia gości zostało kilka godzin to nie miałam już co robić. Przygotowanych była niezliczona ilość potraw, Nigdy w życiu nie udało mi się zrobić aż tylu potraw na raz. Co ja będę mówić... typowo polskie przyjęcie. A każda kolejna potrawa smaczniejsza od poprzedniej. Tak gotować to tylko moja mama potrafi. Tak więc co ja napstrykałam zdjęć to moje. Niestety jest to tylko mała część tego co było na stole. Niektóre potrawy znikały zanim zdążyłam wyjąć aparat, przy innych zanim pomyślałam o aparacie już sama pałaszowałam ze smakiem.



Na pierwszy ogień pójdą czynaki. Jest to potrawa, którą znam z Wilna. Kiedy byłam mała często z rodzicami odwiedzaliśmy to miasto. W zasadzie nie tylko Wilno, potrawa znana jest na całej Litwie. Również stamtąd pochodzą specjalne gliniane garnuszki, w których tą potrawę się przygotowuje.


Składniki (ilość uzależniona jest od ilości porcji):
* mała główka białej kapusty lub połowa większej
* ziemniaki
* marchew
* cebula
* pietruszka
* wołowina bez kości
* koncentrat pomidorowy
* sól, pieprz, ulubione przyprawy, liść laurowy i ziele angielskie

Do przygotowania czynaków niezbędne są niewielkie gliniane garnuszki z pokrywkami. Tylko w nich można przygotować tą potrawę. Myślę że na Litwie nie byłoby problemów z ich kupienie, w Polsce takich nie widziałam. Każdy garnuszek stanowi porcje dla jednej osoby, wiec można ja przygotować gdy wiemy, że nie odwiedzi nas niezapowiedziany gość. Do każdego z garnuszków wkładamy taka sama ilość składników. Kapustę należny poszatkować, ziemniaczki pokroić na plasterki o grubości  około 5-7 mm. Marchewkę kroimy w nieco cieńsze plasterki , około 2 mm, cebulę szatkujemy w grubsza kostkę, mięsko kroimy w kostkę lub paseczki o długości około 2 cm.  Na koniec doprawiamy solą, pieprzem, (lub inną przyprawą typu vegeta). Do każdego garnuszka wkładamy liść laurowy i ziele angielskie, dolewamy również wodę tyle aby pokryła wszystkie składniki.
Wstawiamy do piekarnika, rozgrzewamy do temperatury 180 stopni i pieczemy 2 godziny. Ważne by warzywa oraz mięsko były miękkie.





Ok przyznaje się. Sama nigdy jeszcze tego nie robiłam, ale często (dawno temu) uczestniczyłam w produkcji. W jedzeniu zawsze! Niepowtarzalne gliniane garnuszki można zastąpić innymi naczyniami ale pamiętajmy o przykrywkach. Możemy je wykonać chociażby z folii aluminiowych.

wtorek, 16 listopada 2010

Grillowane hamburgery

Długo zastanawiałam się co można zrobić z mielonej wołowiny. Zastanawiałam się nie dlatego, że brakowało mi pomysłów ale dlatego, że tak dużo ich miałam. Wybór padł na grillowane hamburgery. Mięso było dość tłuste więc musiałam je wytopić, dlatego grill uznałam za najlepsze rozwiązanie. Niestety jesienna aura i mieszkanie w bloku uniemożliwiło mi rozstawienie tradycyjnego grilla wiec musiałam posłużyć się elektrycznym substytutem. Tu od razu wspomnę, że dzięki dobremu okapowi w mieszkaniu w ogóle nie czuć było że coś piekłam.
Prezentowany w tym poście przepis jest bardzo prosty. Przygotowanie zajmuje bardzo mało czasu ale efekt jest rewelacyjnie pyszny.



Składniki:
* 0,5kg mielonej wołowiny
* jajo
* 1 łyżka śmietany
* 1 ząbek czosnku
* świeża bazylia
* sól i ulubione przyprawy (ja dodałam litewską przyprawę do szaszłyków)

Do mięsa dodajemy wszystkie składniki i dokładnie mieszamy. Najlepiej zrobić to ręką. Mięso ma być mięciutkie i jednolite. Formujemy płaskie kotleciki pamiętając, że podczas grillowania mniejszą swój rozmiar. Układamy je na mocno rozgrzanym ruszcie grilla, przykrywamy pokrywą i pieczemy 8 minut. Jeśli posiadany przez nas grill nie ma nagrzewanej pokrywy pamiętajmy o przewróceniu burgerów by upiekły się z obu stron.


poniedziałek, 15 listopada 2010

Kotleciki Kofta

W Turcji byłam wiele razy. Poznałam ją a raczej wciąż ją poznaję zarówno od strony zwyczajnego turysty jak i od tej ciekawszej, codziennej, roboczej strony. Z jednej strony ten świat wydaje mi się pasjonujący,, ciekawy, bardzo inny a zarazem podobny do naszego. Każdy boryka się z własnymi problemami, które niczym się nie różnią od naszych. Ludzie maja pasje, zainteresowania, ulubione miejsca, ulubione programy w TV czyli w tym orientalnym dla nas kraju możemy znaleźć ludzi takich jak my.
O kuchni tureckiej pisałam już wcześniej. Dla mnie jest bardziej aromatyczna, bardziej warzywna i bardziej intensywna od naszej. Ze względu na cenę mięsa bazą posiłków w Turcji stały się warzywa. Innym charakterystycznym składnikiem tureckich potraw (chyba wszystkich orientalnych) jest papryka. Potrawy są ostre, intensywne, pyszne.
Desery za to są bardzo słodkie więc nie będzie ich zbyt wiele na moim blogu.
Tym razem chciałam przedstawić potrawę, którą pierwszy raz jadłam bardzo bardzo dawno temu. Przepis znalazłam na polskiej ale wyszło bardzo smacznie więc go zachowałam. Niestety nie zapisałam źródła skąd pochodzi a teraz po wielu latach nie mogę go odnaleźć. Mam nadzieje że specjalistka od kuchni tureckiej mocno mnie nie skrytykuje....



Składniki
* 450g mielonego mięsa wołowego
* 4 łyżki śmietany
* 2 łyżki posiekanej natki pietruszki
* 2 łyżeczki przyprawy do kofte (można ją zastąpić garam masala, dowolną dostępną przyprawą do mięsa mielonego zawierająca kminek, zmieni jednak trochę to ostateczny efekt)

Sos:
* 4 łyżki oliwy
* 1 posiekana cebula
* 1/2 łyżeczki startego imbiru
* 2 ząbki czosnku
* 3/4 łyżeczki sproszkowanego kardamonu
* 6 goździków
* 1/2 łyżeczki sproszkowanego cynamonu
* 1 łyżeczka mielonego kminku
* 400 g posiekanych pomidorów z puszki

 Najpierw należy przygotować mięso. W sporej misce wymieszać mięsko ze śmietaną, pietruszką i przyprawy. Dokładnie wymieszać, najlepiej ręką. Gdy wydaje mi się że mięsko jest już gotowe wyrabiam je dodatkowe kilka minut bo tak przygotowane mięsko jest bardziej miękkie i aksamitne.Formujemy malutkie kotleciki. Moi chłopcy uwielbiają kotleciki na jeden kęs, wiec robię ich bardzo dużo.
W rondlu o grubym dnie przygotowujemy sos. Wlewamy oliwę, na której dusimy wcześniej drobno pokrojoną cebulkę. Pilnujemy by zbytnio się nie zarumieniła. Dodajemy  imbir, wyciśnięty czosnek, goździki i mieszając smażymy 2 minuty. Następnie wsypujemy cynamon, kminek i łyżeczkę soli. Dodajemy kawałeczki pomidorów z sosem. Gdy całość podgrzeje się już trochę wkładamy wcześniej przygotowane kotleciki. Dusimy pod przykryciem na wolnym ogniu przez 25 minut.
Ja najlepiej lubię jeść kofte z ryżem na sypko. Tutaj prezentuję wersję na szybko czyli w bułce. Polecam wszystkim ta aromatyczną potrawę.